Geoblog.pl    rickarambo    Podróże    LIMA'nowska, czyli podroz do Perú    samo loty
Zwiń mapę
2011
16
lip

samo loty

 
Hiszpania
Hiszpania, Madrid
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3843 km
 
Wydaje mi sie, iż fakt, ze dolecielismy do Limy jest wielkim szczesciem! Bylismy tak oboje zamieszani, ze nawet nie sprawdzilismy podstawowych informacji o naszej podrozy! O polnocy Alberto pobiegl do kumpla wydrukowac nasze bilety. Nie sprawdzilismy dokladnie godziny, terminalu, czasu lotu- niczego! Pierwszy alarm budzika o 5 nas nie obudzil. Nie wspomnialam, ze w piatek zamaist pakowac sie poszlismy do baru pozegnac sie ze znajomymi a potem na sushi z Pilar i Jeremim. Skonczylismy sie pakowac okolo 1 w nocy.Po 30 minutach zerwal nas na nogi drugi dzwonek. Jakos zebralismy sie i cudem zdążyliśmy na busa na lotnisko. Terminal zgadywalismy spośród szesciu na Charles de Gaulle i chybilismy. Musielismy isc jakies dwa kilometry korytarzami ciągnąć 6 sztuk bagazu!! W tym trabke dla Rodrigo!!! Kolejka do check in dluga... 5 minut przed zamknieciem oddalismy nasz bagaz. Biegiem dotarlismy do samolotu. W Madrycie bieglismy przez cale lotnisko bo myslelismy, ze mamy malo czasu. Ale trafilismy na dluga kolejke peruwianczykow, ktorzy byli przed nami. Kupilismy gin, chipsy i czekalismy. Biletow nie dalo sie zmienic, zebysmy siedzieli kolo siebie, musielismy prosic ludzi zeby sie zamienili, ale sie udalo! Samolot wystartowal z godzinnym opoznieniem. Nie wiem jak to sie stalo ale w polowie drogi, uswiadomilismy sobie, ze nie bedziemy w poludnie w Limie, tak jak wszystkim powiedzielismy ale pod wieczor. Rodzice Alberta pewnie na nas czekaja, impreza z jego przyjaciolmi przepadnie - a my spokojnie przelatujemy nad transatlantykiem!! Na lotnisku w Limie zgubil sie nasz bagaz, ktory odnalazlam na innej tasmie i z trudem odbilam z rak urzedniczki! W srodku kupa ksiazek Rodrigo no i ta jego trabka...

Powietrze Limy od razu wydalo mi sie klejace. Nawet nie to, ze ubrania zaczynaja przylegac do ciala, tak jak mi opowiadali ale ze juz w nosie zaczynasz czuc taka mieszake kurzu, wilgoci. Droga z lotniska do domu Alberta wydala mi sie dluga, kreta i niebezpieczna! Ludzie, auta i kierowcy, wszyscy mieszaja sie w korytarzach asfaltu i ida w swoja strone. Pod prad, trabiac, zmieniajac pas, hamujac, zabierajac ludzi. Wszystko na raz, nie do ogarniecia na pierwsza chwile!

Lima to mikstura kurzu i wody.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 62 wpisy62 43 komentarze43 436 zdjęć436 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.09.2011 - 16.11.2011
 
 
25.05.2011 - 18.09.2011