Wczoraj przyjechałam do Paryża, krótki przystanek by przepakować plecak i ruszać dalej! Nareszcie obiecane Peru! Odlot już w sobotę wcześnie rano, a ja jeszcze zupełnie nieprzygotowana! Wczoraj złapałam jakąś grypę podczas podróży z Wrocławia. Czuję się dziś paskudnie, odpocznę sobie choć chwilkę. Wieczorem pojadę do przyjaciół, którzy wyjeżdżają, wracają do siebie do Montrealu i zostawiają nam kilka drogiazgów z ich kuchni. Potem, późnym wieczorem piwo w parku z Roger. Ciekawe czy przyjedzie ze swoim psem, dla którego specjalnie kupił rowerową przyczepkę?!
Wczoraj na lotnisku złapałam stopa aż do Porte de Clichy. Jechałam z grupą ludzi z Rumunii. Zaoszczędziłam 15 euro ale tak się bałam, że cały wieczór bolał nie brzuch! Kierowca był taki rozkojarzony i jechał z taką szybkością, że siedzieliśmy z Albertem i trzymaliśmy sie za ręcę ze strachu! No właśnie takie ryzyko korzystania ze stopa! Trzeba strasznie uważać!
Kupiłam aparat fotograficzny. Pierwszy, mój od kilkunastu lat! Obiecuję, że teraz będzie więcej zdjęć, aż do przejedzenia!
Hier soir pendant la fête de pompiers sapeurs tous les gens ont a été jaloux que je pars au Pérou pour un mois et demi ! Mes amis, il faut se battre et bien arranger dans la vie pour profiter si longtemps de tous les merveilles d’Amérique de Sud !