No i jednak nie dalo sie uniknac tej przygody! W srode umowilismy sie ze znajomymi w restauracji zjesc ceviche. Byla nas 5 i zamowilismy kilka talerzy specjalow. Zaczelismy od rybnego gaspaccio w dwoch sosach, aji amarillo buenaso i oliwkowy. Potem podano dwa talerze legendarnych ceviche! Czyli surowej ryby przygotowanej w cytrynowym sosie z cebula. Kwas z cytryny "gotuje" rybe i mimo, ze surowe smakuje jak ugotowane. Talerzy z ceviche bylo trzy: jeden z sama ryba, drugi pomieszany z owocami morza jak kalmary, krewetki, osmiornica, i trzeci wszystkie skladniki byly w panierce upieczone na glebokim oleju. Przysmakiem jest leche de tigre - mleko tygrysa, czyli ta woda cytrynowa ktora polana jest ceviche. Uwierzycie lub nie ale przez caly czas naszego obiadu rozmawialismy tylko o jedzeniu, chwilke tylko o dzungli ale zaraz doszlismy do szczegolow a mianowicie co mozna zjesc w dzungli (mrowki z biala glowa i korzonki). Wszystko to popilismy obficie chicha morada (sok z fioletowej kukurydzy), ktora stala sie moim ulubionym napojem bijac na glowe jaskrawo zolta inka cola.
Dzien minal cudnie (napisze kolejna notke o tym) i wszystko skonczyloby sie happy endem gdyby nie nadeszlo pieklo tej nocy. Alberto zaczal czuc sie bardzo zle. Cala noc spedzil w toalecie probujac pomoc swojemu zoladkowi, ktory wywijal sie na wszystkie strony. Ja zaczelam czuc sie zle dopiero rano. Choc dlugo czulam sie normalnie, to jednak jak sie zaczelo uderzylo z podwojna sila!! Nigdy takiego bolu brzucha nie czulam w swoim zyciu! Oboje bylismy jak wywloki krazac miedzy toaleta a lozkiem.
Godzine temu zadzownila do Alberta kumpela, z ktora bylismy w resto i nagle wszystko okazlo sie jasne. Ona, bidulka, jest tak chora, ze byla na pogotowiu. Bracia FErnando i Santiago cierpia w domu tak jak my. Wszyscy padlismy ofiara nieswiezych owocow morza!! Que pina!!! Podejrzewamy, ze glowna trucizna byly ktores z owocow morza, bo Joanna i Santiago, ktorzy zjesli tego najwiecej sa w najgorszym stanie.
Eh, mimo, ze bardzo uwazam na to co jem, to nie dalo sie uniknac tego stanu. Cevicheria jest znana w calym miescie i by zjesc tam w poludnie musielismy zarezerwowac stolik. Bidulki - Punto azul, chyba musza miec mnostwo klopotow z powodu zatrucia polowy miasta!
By sie poczuc lepiej ugotowalismy rosol. Tradycja wziela gore nad jedzeniowymi przygodami.